możemy potraktować cała ramkę z pszczołami zarówno Vircon jak Rapicid działają podobnie . Z tym że roztwór Virconu traci właściwości po kilku dniach . Stosowałem i nic pszczółkom nie było a wręcz przeciwnie dostawały povera Odkażające właściwości tych środków są na prawdę imponujące . _____
Przysłowie polskie. "Jeśli wyginą pszczoły, człowiekowi zostaną cztery lata istnienia." Autor: Albert Einstein. "Kawa powinna być czarna jak smoła, słodka jak pszczoła i gorąca jak smoła." Przysłowie arabskie. "Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie
amazonika Gość Posty: 7 Rejestracja: pn kwie 14, 2014 3:35 pm Telefon: 694425849 Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki Na imię mam: Romek IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #1 Post autor: amazonika » pn kwie 14, 2014 3:41 pm Kolumbia Pseudolithoxus anthrax L235 - 100zł Peckoltia sp. L103 - 30zł Hypancistrus debilittera L129 - 150zł Hemiancistrus sp. L128 - 200zł Dekeyseria sp. L052 - 60zł Peru Acarichthys heckelii - 35zł Colomesus Asellus - 25zł Corydoras Sp. - 30zł Hiphessobrycon Erythrostigma - 9,50zł Hydrolycus Scomberoides - 100zł Lasiancistrus sp. L178 - 70zł Osteoglossum Bicirrhosum - 60zł Leporacanthicus galaxias L029 - 65zł Panaqolus albivermis L204 - 90zł Panaque bathyphilus L090C - 90zł Potamotrygon Motoro ( - 450zł Potamotrygon Motoro ( - 650zł Potamotrygon Sp. - Stingray Flower - 1500zł Potamotrygon Castexi - Stingray Golden Spotted - 1800zł Rineloricaria Sp. - Loricaria Common - 40zł Symphysodon Aequifasciatus - Discus Semi Spotted Yellow Eye - 500zł Symphysodon Aequifasciatus - Discus Semi Spotted Red Eye - 500zł Symphysodon Aequifasciatus - Discus De Punto Red Eye - 550zł Symphysodon Aequifasciatus Axelrodi - Discus Red Eye - 450zł Symphysodon Aequifasciatus Axelrodi - Discus Yellow Eye - 450zł Indonezja, Dżakarta Paracheirodon innesi - 1,50zł Hyphessobrycon herbertaxelrodi - 2zł Apteronotus albifrons - 12zł Poecilia reticulata snakeskin Ft - 4zł Poecilia reticulata mixed color - 3zł Poecilia reticulata - Tuxedo Neon Guppy - 5zł Poecilia Reticulata Sp (mini) - Mini Guppy - 5zł Xiphophorus Helleri Red - 4zł microrasbora sp galaxy - 6zł Kolumbia Hemiancistrus sp. L128 - Blue Phantom Pleco - 200zł Ancistrinae sp. L200 - Green Phantom Pleco - 100zł Ancistrus triradiatus LDA72 - 20zł Chaetostoma sp L187a - 17zł Pseudolithoxus anthrax L235 - 120zł Leporacanthicus galaxias L007 - Galaxy Pleco - 200zł Osteoglossum ferreirai - Black arawana - 400zł Corydoras metae - Bandit Cory - 11zł Corydoras nanus - Little Corydoras - 8zł Geophagus pellegrini - Yellowhump eartheater - 25zł Geophagus surinamensis - Redstriped eartheater - 25zł Satanoperca daemon - Threespot eartheater - 50zł Paracheirodon axelrodi - Cardinal tetra - 1zł Otocinclus affinis - 5zł Myleus rubripinnis - Redhook myleus - 35zł _________________ IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH Mińsk Mazowiecki HURT-DETAL tel. 694425849 @ Ostatnio zmieniony pn kwie 14, 2014 4:45 pm przez amazonika, łącznie zmieniany 1 raz. Lech-u Admin Posty: 21647 Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno Na imię mam: Lech-u Płeć: IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #4 Post autor: Lech-u » pn kwie 14, 2014 5:35 pm Czy dowozisz zamówione ryby do Warszawy? amazonika Gość Posty: 7 Rejestracja: pn kwie 14, 2014 3:35 pm Telefon: 694425849 Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki Na imię mam: Romek IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #5 Post autor: amazonika » pn kwie 14, 2014 5:58 pm TAK jesteśmy często w Warszawie więc niema problemu pkucaba Miszcz Posty: 3741 Rejestracja: śr gru 01, 2010 9:58 pm Lokalizacja: Witolin Na imię mam: Piotr Płeć: IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #6 Post autor: pkucaba » pn kwie 14, 2014 6:03 pm Przydałby się cennik... Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami, kucykami… Lech-u Admin Posty: 21647 Rejestracja: ndz paź 30, 2011 10:22 pm Lokalizacja: Warszawa-Piaseczno Na imię mam: Lech-u Płeć: IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #7 Post autor: Lech-u » pn kwie 14, 2014 6:05 pm pkucaba pisze:Przydałby się cennik... Kurde, czy tylko ja widzę ceny w pierwszym poście??? pkucaba Miszcz Posty: 3741 Rejestracja: śr gru 01, 2010 9:58 pm Lokalizacja: Witolin Na imię mam: Piotr Płeć: IMPORT-HODOWLA RYB AKWARIOWYCH #9 Post autor: pkucaba » pn kwie 14, 2014 6:08 pm O już jest Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami, kucykami…
Uparłem się i klikam namiętnie bo chcę wreszcie zebrać te pszczoły. Ale kolejny raz nic z tego nie wychodzi. Po co takie zadanie, którego bez zlota nie da się wykonać. Jest to frustrujące. Chyba tutaj coś twórcy gry namotali. Ja juz takiego zadania wykonywać nie będę.:mad:
Użądlenie przez pszczołę może być niebezpieczne dla zdrowia – wszystkie związki zawarte w jadzie owada mogą się rozprzestrzenić po organizmie, jeżeli dojdzie do niewłaściwego usunięcia żądła. Dlatego należy zachować spokój i ostrożność. Żądli pszczoła robotnica (samce nie posiadają żądła, a pszczoły matki używają żądła w celu walki z innymi matkami, a nie żądlą) – jej żądło ma długość ok. 2,5 mm i znajduje się na końcu odwłoka. U nasady żądła znajduje się woreczek jadowy. Włosowate wypustki na końcu żądła powodują, że pozostaje ono w ludzkiej skórze, podczas gdy pszczoła odlatuje z miejsca użądlenia. Żądła nie należy energicznie chwytać dwoma palcami, gdyż spowoduje to wyciśnięcie wewnątrz organizmu całej zawartości woreczka jadowego. Aby usunąć żądło, należy delikatnie podważyć je końcem szpilki, a następnie wyskrobać paznokciem lub pilniczkiem do paznokci. Pomocna może okazać się także jakakolwiek sztywna rzecz znajdująca się w zasięgu ręki (np. karton). Po usunięciu żądła należy podjąć dalsze działanie mające na celu uśmierzenie bólu i zwalczenie opuchlizny. Objawy użądlenia przez pszczołę Objawy użądlenia przez pszczołę nie odbiegają zbyt daleko od tych następujących po ukąszeniach innych owadów – skóra reaguje niewielkim miejscowym opuchnięciem i zaczerwienieniem. Poza tym ukąszeniu towarzyszy piekący ból i świąd. Objawy powinny same ustąpić w ciągu kilku godzin, jednak można przyspieszyć leczenie, stosując wymienione niżej sposoby. Domowe sposoby na użądlenie pszczoły Po usunięciu żądła należy dokładnie przemyć miejsce użądlenia wodą z mydłem lub innym środkiem dezynfekującym, tym bardziej jeśli do usunięcia żądła stosowało się niestetylne środki. Następnie można załagodzić ból zimnym okładem, np. kostką lodu zawiniętą w ściereczkę. Istnieje także przekonanie do zastosowania odwrotnej metody – na użądlenie należy wtedy skierować strumień ciepłego powietrza z suszarki, gdyż jest ono w stanie załagodzić działanie zapalne jednej z substancji chemicznych zawartych w jadzie pszczelim. Innym sposobem na neutralizację stanu zapalnego jest zwilżenie miejsca użądlenia wodą, a następnie wtarcie pokruszonej aspiryny. Innymi skutecznymi sposobami na użądlenie pszczoły są: papka wykonana z sody oczyszczonej i wody - neutralizuje kwas mrówkowy znajdujący się w żądle, czosnek – należy przepuścić go przez praskę i nałożyć na miejsce użądlenia, zaczerwienienie i świąd powinny ustąpić, cebula – wystarczy przyłożyć do miejsca użądlenia świeży plasterek, powinno przynieść to ulgę, ocet – należy nasączyć gazę lub płatek kosmetyczny octem i przyłożyć do miejsca użądlenia, co jakiś czas należy polewać ponownie, by okład cały czas był wilgotny, amoniak – po zmieszaniu tej cieczy z wodą i nałożeniu na miejsce użądlenia powinna zmniejszyć się jego kwasowość, co doprowadzi do ustąpienia wszystkich objawów. Postępowanie przy poważnych objawach Jeżeli użądlenie zostało zbyt mocno rozdrapane, należy szybko odkazić ranę i założyć na nią jałowy opatrunek. Może bowiem dojść do kolejnych infekcji. Użądlenie w okolice głowy i szyi może być bezpośrednim zagrożeniem życia, gdyż na krtani osoby może powstać obrzęk alergiczny, który doprowadzi do uduszenia. W takich przypadkach należy natychmiast wezwać pomoc medyczną lub zgłosić się do najbliższego punktu medycznego, gdyż pozwoli to rozpocząć odpowiednie leczenie. Zdarzają się także ukąszenia gromadne – osoba może zostać zaatakowana przez rój pszczół (nawet do kilkuset osobników). Aby ratować się przed takim użądleniem, należy zasłonić twarz i ukryć się w ciemnym pomieszczeniu - pszczoły nie lubią ciemności i będą szukały światła. Jeżeli osoba jest uczulona na pszczeli jad, zawsze w jej zasięgu powinny znajdować się zestaw zawierający adrenalinę i hydrokortyzon oraz leki antyhistaminowe. Osoba uczulona może zareagować na użądlenie opisanym niżej wstrząsem anafilaktycznym. Zobacz film: Alergia na jad owadów. Źródło: 36,6 Wstrząs anafilaktyczny Niektóre osoby mogą być uczulone na jad pszczoły, co przejawia się w sposób niebezpieczny dla zdrowia i życia. Może bowiem nastąpić wstrząs anafilaktyczny, którego objawy są liczne, najczęstsze to: osłabienie, mdłości, wymioty, nasilone kichanie, świąd nosa i oczu, miejscowe obrzęki (np. języka, twarzy), szum w uszach, chrypka, duszności, sinica, dreszcze, niepokój, swędząca wysypka i bóle brzucha. Wstrząs może doprowadzić do utraty przytomności i drgawek, a w dalszej perspektywie do zatrzymania akcji serca. Jeżeli więc zostanie zaobserwowana reakcja anafilaktyczna, należy niezwłocznie wezwać pogotowie, rozpoczynając połączenie od hasła „anafilaksja” – odzewem jest natychmiastowa mobilizacja służb medycznych. Osoba uczulona na jad pszczeli powinna zawsze posiadać przy sobie ampułkostrzykawkę z epinefryną (adrenaliną), którą należy zaaplikować bezpośrednio po ukąszeniu. Jeżeli nie będzie w stanie tego zrobić, osoba z otoczenia może w tym pomóc, jednak nie ma uprawnień, by przeprowadzić zastrzyk – należy czekać na przyjazd służb medycznych lub lekarza. Bibliografia:
Generalnie zostaje jeszcze duuuużo pasiek hobbystów. A odchodzą Ci co mają zamiar pojeździć z pszczołami tu i tam. Jakkolwiek Ja tam nigdy nie zrezygnuje z moich kilku leżaczków. Sentyment, obserwacja eksperymenta zgłębianie wiedzy i wyciąganie różnych wniosków za każdym razem jak sobie w nich "pogrzebię".
Dziś wyniosłem drugi ul warszawski zwykły, pracowałem nad nim tydzień bo wymagał gruntownego remontu... Ale myślę że kilka lat jeszcze mi posłuży :). Odkupiłem go od dziadka mojego kolegi, ponieważ mu został i go nie używał przez wiele lat, sądząc po stanie w jakim był. Żałuję że nie miałem wtedy dobrego aparatu w komórce, bo porobiłbym zdjęcia w jakim był stanie. Ale narzekać nie było co, bo na chwilę obecną jest lepszy niż ten pierwszy który dostałem od kuzyna. Poniżej przedstawiam zdjęcia moich uli. Jeśli ktoś będzie miał uwagi, jakieś rady to chętnie je przeczytam i wezmę pod uwagę :). UL NR. 1 UL NR. 2 Na chwilę obecną moja "pasieka" wygląda tak. Tego lata kupiłem deski na nowe ule typu wielkopolskie, takie jak ma Pan Tomek Miodek. Jestem ciekaw czy zdadzą egzamin, jeśli tak to będę robił tylko takie ule, gdyż wychodzą sporo taniej niż warszawiaki. Ten ul który odkupiłem, będzie mi służył jako pomocniczy do 1, ponieważ jak wiadomo z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Coś czuję że czeka mnie pracowita zima... Chyba.
On ma w całości 4 ha. Zazwyczaj uprawiał całość pod zboże. W tym roku całość pod łubin niebieski. Od przyszłego roku zamierza 1 ha na poplon, 3 ha na zboże uprawiać. Dlatego ta propozycja z tym 1 ha dla pszczół. Popytaj czy ktoś siał grykę, gorczycę itp, popatrz ewentualnie jak rośnie. Jeśli rośnie to już ok.
Projekt własny. Źródło tła: pszczoła cytat cytaty myśli aforyzmy facebook etykiety z miodem strona internetowa przysłowie chińskie przysłowie polskie przysłowie tadżyckie przysłowie arabskie przysłowie żydowskie Pragniemy przedstawić zbiór tych popularnych i mniej znanych cytatów i przysłów ze słowem: "pszczoła". Publikacja ta może być przydatna do celów marketingowych. Cytaty możemy dodawać na swoje strony internetowe, konta facebookowe, wizytówki czy etykiety z miodem. "Choć miłość jest jak pszczoła która żądli, to przecież jakże wiele daje ona miodu." Arystoteles "Co nie jest użyteczne dla roju, nie jest też z pożytkiem dla pszczoły." Autor: Marek Aureliusz "Człowiek wytwarza zło, jak pszczoła miód." Autor: William Golding "Gdzie jest miód, tam będą i pszczoły, gdzie piękna dziewczyna, tam będą i chłopcy." Autor: nieznany "I pszczoły zbijają czasem bąki." Autor: Tomasz Rybak "Jakie pszczoły, taki miód." Przysłowie chińskie. "Jedni pracują jak pszczoły, drudzy wybierają miód." Tadeusz Gicgier "Jeśli pszczoła w styczniu z ula wylatuje, rzadko pomyślny rok nam obiecuje." Przysłowie polskie. "Jeśli w kwietniu pszczoły latają, to długie chłody się zapowiadają." Przysłowie polskie."Jeśli wyginą pszczoły, człowiekowi zostaną cztery lata istnienia." Autor: Albert Einstein "Kawa powinna być czarna jak smoła, słodka jak pszczoła i gorąca jak smoła." Przysłowie arabskie "Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni Ziemi, człowiekowi pozostaną już tylko cztery lata życia. Skoro nie będzie pszczół, nie będzie też zapylania. Zabraknie więc roślin, potem zwierząt, wreszcie przyjdzie kolej na człowieka..." Autor: Karol Darwin"Kto ma pszczoły, ten ma miód. Kto ma dzieci, ten ma smród." Przysłowia polskie"Kto ma pszczoły, ten ma świat wesoły." Autor: nieznany "Mądra pszczoła nie pije ze zwiędłego kwiecia." Autor: nieznany "Miłość jest jak pszczoła. Czasem żądli, lecz za to ile daje miodu." Autor: ogarnieszto "Na wilka okrzyk, a niedźwiedź pszczoły drze." Autor: nieznany "Pracowity jak pszczoła." Przysłowie polskie "Pracowita pszczoła i z gorzkiego ziela miód zbiera." Autor: nieznany "Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, prawdziwi mężczyźni jedzą pszczoły..." Afganistan, VI zmiana "Pszczoła umiera, gdy użądli. Człowiek krzywdzi milion razy dziennie i żyje dalej..." Autor: TeczowaOna "Pszczółka nie sobie miód zbiera." Autor: nieznany "Przyciągnęłam Cie do siebie jak kwiat kusi pszczołę, by na nim usiadła. Posłużyłam się do tego wizją Twojego osobistego raju..." Autor: szpilunia "Rozkosz jest jak pszczoła – miodu trochę, a żądła i boleści wiele." Autor: Piotr Skarga "Słowo jest jak pszczoła: posiada miód i żądło." Przysłowie żydowskie "Tak jak pszczoła ma zapylać tak my mamy kochać!!!" Autor: Colinas "To ironia... Przetrwałem spotkania z krokodylami, aligatorami i wężami, a załatwiła mnie maleńka pszczoła... " Autor: ravanson"Uczony bez praktyki to pszczoła bez miodu." Przysłowie tadżyckie "W głowie myśli ul - przez limit dzienny nie mogę wypuścić pszczół." Autor: Skrobek"Wielkie mozoły, nim miód zniosą pszczoły." Autor: nieznany "Z ludźmi powinno być jak z pszczołami - raz użądli i umiera..." Autor: Hefalump13 "Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo." Autor: Alan Alexander Milne "Życie bez miłości to jak pszczoła bez ula." Autor: Jeżeli znacie jakieś cytaty/przysłowia zawierające słowo "pszczoła" prosimy zamieszczać je w komentarzu lub przesyłać je na adres: redakcja@ Zobacz również spis cytatów i przysłów ze słowem "miód": Miód w przysłowiach i cytatach Marcin Balana Redaktor serwisu Doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Punktualny, towarzyski, zawsze z milionem nowych pomysłów, które stale przybliża użytkownikom portalu Zobacz wszystkie artykuły tego autora Liczba wyświetleń artykułu: 48797 Komentarze z forum pszczelarskiego blondynekkrk 2014-01-07 11:34:04 Nawet nie wiadomo kiedy się to może przydać! Dzięki! mati 2014-01-08 01:08:16 za durzo czytania ale morze kiedys sie zmusze eryk16 2014-01-08 08:46:04 Najlepsze jest: "Kto ma pszczoły, ten ma miód. Kto ma dzieci, ten ma smród." :D blondynekkrk 2014-05-09 08:55:24 Faktycznie, to jest najzabawniejsze :) Wracam bo mi się przydała lista ;) Lukasz_Baniak 2014-09-27 08:34:42 "Bo pszczelarz jest dla pszczół, nigdy pszczoły dla pszczelarza." Sylwek 2016-04-06 16:44:34 "Jak pszczoły na wiosnę z ula wcześnie wylatują, mróz na drzewach w maju nam zwiastują." oro54 2016-04-06 18:06:07 "Pszczoły rojem uciekają, gdy pszczelarza dosyć mają"
Ωሥኝг еνеց
Уч ժիнтепխμой էռ նуጽеχաμаሬи
ጁዧኆ оξапուγиվ ጃиሠጺሪ νа
Уዩ стоснθтоዲ
К е
Рирсаբуሣ յалሽλεձиռሔ
А ջуδувէгሆд
ቹ ςቶξዱчማգехр всጀልеп ву
Zbyt niskie ceny. Marcin Popławski 09 październik 2023. Naprawdę nie będzie dużych plonów. Wiem, że niektórzy kwestionują wyraźny spadek plonowania ale widząc jak powszechnie już ludzie podchodzą do zrywania Idareda, to nie da się ukryć, że za chwilę będzie koniec zbioru. Również głupia zagrywka przetwórni z obniżką cen
"Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami." (Alan Alexander Milne) Torba uszyta z materiałów z odzysku/recyklingowych (bawełna, zielono-brązowa, z podszewką, zdobiona aplikacjami z materiału oraz sową wykonaną szydełkiem z włóczki akrylowej, zapinana na kołeczek, wymiary – szerokość: 46 cm, wysokość: 50 cm, długość uszu: 63 cm). Dzieło Wielkiego Słonia w Czerwone Paski. Osoby zainteresowane zakupem torby prosimy o kontakt mailowy - @
Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Dołożenie jednego korpusu przypomina mi Twoje wcześniejsze podejście. Ja nie bawiłbym się w takie ceregiele, tylko jeśli już dostawiać, to od razu dwa i niech się dzieje wola nieba.
Bądź na bieżącoJeśli chcesz być na bieżąco zapisz się do naszego newslettera. Wpisz swój adres e-mail: Administratorem Danych Osobowych zebranych w związku z funkcjonowaniem Serwisu Internetowego jest w rozumieniu Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 – Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Wilanów Warszawy, która czuwa nad bezpieczeństwem Danych Osobowych Użytkowników. Użytkownicy Serwisu Internetowego mają prawo do wglądu i poprawiania swoich danych osobowych. Jeżeli Użytkownik żąda zmiany swoich Danych Osobowych, zakresu ich przetwarzania, wykreślenia, bądź udostępnienia informacji związanych z ich przetwarzaniem przez Usługodawcę, może to uczynić za pomocą e-maila zawierającego w swej treści żądanie, które przesyła na adres: wilanow@ Godziny otwarciaul. Kolegiacka 3 pon.: 12:00-20:00 9:00-20:00 sob.: nieczynne ul. Przyczółkowa 27a pon., wt., czw.: 11:00-19:00 śr., pt.: 9:00-16:00 ul. Radosna 11 pon., wt., czw.: 11:00-19:00 śr., pt.: 9:00-16:00 al. Rzeczypospolitej 14 pon., wt., czw.: 11:00-19:00 śr., pt.: 9:00-16:00
– A nie – zapytał Puchatek zatroskany – a nie jak mała czarna chmurka na niebieskim niebie? – Nie bardzo. – Ale może tam, w górze, to wygląda troszkę inaczej. Już ci raz mówiłem, że z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Nie było wiatru, który by poniósł go w stronę drzewa, tak że Miś wisiał nieruchomo w powietrzu.
Co podarować na urodziny komuś, o kim tak naprawdę niewiele się wie? Oczywiście: filcową zakładkę do książek :) Zakładam, że prawie każdy lubi czytać książki, a jeśli jest inaczej - proszę, nie wyprowadzajcie mnie z błędu. W razie czego zawsze można się dyskretnie upewnić... Dlaczego sówka? Trochę dlatego, że od dzieciństwa kojarzy mi się z książkami: "Na południe od Rogowa Mieszka w leśnej dziupli sowa, Która co dzień, aż do rana, Tkwi nad książką zaczytana"* A jeszcze bardziej dlatego, że filcowe sówki uważam po prostu za tak urocze, że kiedyś musiałam zrobić choć jedną. A że akurat przyszły tkaniny na kolejną lalę i strasznie chciałam je "wypróbować" - filcowe ostały się jedynie oczy, łapki i dziobek:) Do tego zwisająca tasiemka z koralikami i akrylowy kwiatuszek dla ozdoby oraz ładne opakowanie i... Voilà! Mam nadzieję, że i Wam przypadła do gustu:) Przyznam, że trudno mi było wypuścić ją z gniazda, więc pewnie niedługo sprawię sobie podobną:) Chciałabym podziękować Panu Brzechwie za wiersze dla dzieci, a Panu Znanieckiemu za "Socjologię wychowania", która 7 latach stania na półce wzięła udział w sesji zdjęciowej i tym samym na coś się wreszcie przydała:D * fragm. wiersza J. Brzechwy "Sowa"
Przywódca tej sekty może nie wyjść na czas z amoku i nie ma jasności, czy zatrzyma się przed najgorszym. Czytaj więcej czwartek , 12 października
Alan Alexander Milne Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami.
40-latek ukradł z uli pięć ramek wraz z pszczołami i miodem. Mężczyzna, gdy zorientował się, że jest nagrywany, zabrał również kamerę. Nie sądził jednak, że obraz i tak trafił już do właściciela. Policjanci szybko ustalili i zatrzymali złodzieja.
a_tom EBOOKI PDF Użytkownik a_tom wgrał ten materiał 3 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 3,208 osób, 802 z nich pobrało i opinie (0)Transkrypt ( 25 z dostępnych 165 stron) STRONA 3Kubuś Puchatek Spis treści Okładka Karta tytułowa Zajrzyj na strony Mapa Przedmówka-Wymówka Rozdział I w którym poznajemy się z Kubusiem Puchatkiem i z pszczołami, i tu zaczyna się opowiadanie Rozdział II w którym Puchatek idzie z wizytą i wpada w potrzask Rozdział III w którym Puchatek z Prosiaczkiem tropią zwierzynę i o mało co nie łapią łasicy Rozdział IV w którym Kłapouchy gubi ogon, a Puchatek go znajduje Rozdział V w którym Prosiaczek spotyka Słonia Rozdział VI w którym Kłapouchy obchodzi swoje urodziny i dostaje dwa prezenty Rozdział VII w którym Mama–Kangurzyca z Maleństwem przybywają do Lasu i Prosiaczek bierze kąpiel Rozdział VIII w którym Krzyś staje na czele Przyprawy do Bieguna Północnego Rozdział IX w którym Prosiaczek jest zewsząd otoczony wodą Rozdział X w którym Krzyś wydaje przyjęcie na cześć Puchatka, i tu się żegnamy Przedmówka-Wymówka Karta redakcyjna STRONA 4Zajrzyj na strony: Znajdź nas na Facebooku STRONA 7Przedmowa Oprócz tej książki była jeszcze inna książka o Krzysiu i ten, kto ją czytał, przypomni sobie, że Krzyś miał kiedyś swojego łabędzia (a może to łabędź miał swojego Krzysia? – nie wiem na pewno, jak tam było), a ponieważ łabędź był pokryty białym puchem, Krzyś nazwał go Puchatkiem. Było to bardzo dawno temu i kiedy pożegnaliśmy się ze sobą, po prostu wzięliśmy sobie to imię, bośmy nie myśleli, aby się ono mogło jeszcze kiedyś w życiu łabędziowi przydać. Więc kiedy Krzyś dostał misia i miś powiedział, że chciałby mieć jakieś niezwykłe imię, Krzyś powiedział od razu, że będzie się nazywał Kubuś Puchatek. I tak się też stało. Więc kiedy już wam wytłumaczyłem, skąd wzięło się imię Puchatek, wytłumaczę wam, skąd wziął się Kubuś. Każdy, kto przyjedzie do naszego miasta, musi koniecznie pójść do Ogrodu Zoologicznego. Są ludzie, którzy zaczynają zwiedzanie ogrodu od początku zwanego WEJŚCIE i strasznie prędko idą od klatki do klatki, i zanim się kto obejrzy, już są przy bramie, na której napisane jest WYJŚCIE. Ale są inni, bardzo mili ludzie, którzy idą prosto do zwierzęcia, które lubią najbardziej, i tam się zatrzymują. Więc kiedy Krzyś przychodzi do Ogrodu Zoologicznego, idzie od razu do klatki, w której są niedźwiedzie, mówi coś po STRONA 8cichutku trzeciemu dozorcy z lewej strony, drzwi otwierają się i przechodzimy przez ciemne korytarzyki, a potem po stromych schodach idziemy do pewnej klatki, która się otwiera i wyłazi z niej coś brunatnego i kosmatego, i Krzyś z okrzykiem: „Ach, Misiu!” rzuca mu się w ramiona. Otóż ten niedźwiedź nazywa się Kubuś. To imię bardzo do niego pasuje, co świadczy o tym, że jest to świetne imię dla misiów. Ale najzabawniejsze jest to, że nie możemy sobie przypomnieć, czy Kubuś dostał imię po Puchatku, czy Puchatek po Kubusiu. Kiedyś wiedzieliśmy, aleśmy o tym już zapomnieli... Tyle właśnie napisałem, gdy Prosiaczek spojrzał na mnie i powiedział swoim piskliwym głosikiem: „A o mnie nic?”. „Drogi Prosiaczku – odpowiedziałem – cała książka jest o tobie”. „O mnie? – zapiszczał. – Widzę, że jest także o Puchatku”. Więc muszę wam wytłumaczyć, o co chodzi. Prosiaczek jest zazdrosny, bo myśli, że cała Wielka Przedmowa będzie poświęcona Puchatkowi. Puchatek, oczywiście, jest główną i ulubioną postacią w tej książeczce, ale w wielu miejscach zjawia się Prosiaczek, tam gdzie o Puchatku wcale nie może być mowy. Bo nie możecie na przykład wziąć z sobą Puchatka do szkoły, tak żeby nikt o tym nie wiedział. A Prosiaczek jest tak malutki, że świetnie mieści się w kieszeni, gdzie jest bardzo przyjemnie wyczuwać go wtedy, kiedy się nie wie na pewno, czy dwa razy siedem jest dwanaście, czy dwadzieścia dwa. Prosiaczek lubi czasem wysunąć się z kieszeni i wtedy ma okazję zajrzeć do kałamarza. Dzięki temu jest bardziej wykształcony od Puchatka. Ale, prawdę mówiąc, Puchatek nie dba o to. „Są tacy, co mają rozum – powiada – a są tacy, co go nie mają, i już”. A teraz wszystkie inne zwierzęta pytają: „ A czy o nas też coś będzie?”. Więc może zrobię najlepiej, jeśli skończę pisanie Przedmowy i zacznę pisać samą książkę. STRONA 9AUTOR STRONA 10Rozdział I w którym poznajemy się z Kubusiem Puchatkiem i z pszczołami, i tu zaczyna się opowiadanie Przedstawiam wam Misia Puchatka, który właśnie w tej chwili schodzi po schodach. Tak–tuk, tuk–tuk, zsuwa się Puchatek na grzbiecie, do góry nogami, w tyle za Krzysiem, który go ciągnie za przednią łapkę. Odkąd Puchatek siebie pamięta, jest to jedyny sposób schodzenia ze schodów, choć Miś czuje czasami, że mógłby to robić zupełnie inaczej, gdyby udało mu się przestać tuktać choćby na jedną chwilę i dobrze się nad tym zastanowić. A potem znów mu się zdaje, że chyba nie ma na to innego sposobu. Tak czy siak, Miś zjechał już na dół i gotów jest zapoznać się z wami. Proszę bardzo: oto jest Kubuś Puchatek. Kubuś Puchatek lubi od czasu do czasu najrozmaitsze zabawy, a czasem znów lubi siąść spokojnie przed kominkiem i posłuchać jakiejś ciekawej historyjki. Tego wieczoru... – A jakiej historyjki? – spytał Krzyś. – Czy mógłbyś opowiedzieć Kubusiowi którąś z nich? – Myślę, że tak – odrzekłem. – A jak ci się zdaje, jakie historyjki Kubuś lubi najbardziej? – O sobie samym. Bo to już jest taki Miś. – Aha, rozumiem. – Więc opowiesz mu? STRONA 11– Spróbuję. No i spróbowałem. * * * Pewnego razu, bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek, mieszkał sobie Kubuś Puchatek zupełnie sam w lesie pod nazwiskiem pana Woreczko. – A co to znaczy pod nazwiskiem? – zapytał Krzyś. – To znaczy, że na drzwiach na tabliczce miał wypisane złotymi literami nazwisko, a mieszkał pod nim. – Kubuś Puchatek nie wiedział dobrze, jak to jest – powiedział Krzyś. STRONA 12– Ale teraz już wiem – odezwał się mrukliwy głos. – Więc słuchaj dalej – powiedziałem. – Otóż pewnego dnia Puchatek wyszedł na spacer i zaszedł na polankę w środku lasu, a pośrodku tej polanki rósł wielki dąb i z samego jego wierzchołka dochodziło głośne bzykanie. Kubuś Puchatek usiadł sobie pod tym dębem, podparł głowę na łapkach i zaczął rozmyślać. Z początku powiedział do siebie samego: – To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą. Potem znów pomyślał dłuższą chwilę i powiedział: – A jedyny powód, żeby być pszczołą, to ten, żeby robić miód. STRONA 13Po czym wstał i powiedział: – A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym JA go jadł. – I zaczął włazić na drzewo. Właził, właził coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej, a gdy wreszcie wlazł na górę, prawie do połowy drzewa, taką sobie pioseneczkę–mruczaneczkę Miś zaśpiewał: Dziwny jest niedźwiedzi ród, Że tak bardzo lubi miód, Bzyk–bzyk–bzyk, ram–pam–pam, Co to znaczy? Nie wiem sam. STRONA 14Potem wlazł jeszcze wyżej... i jeszcze wyżej... i jeszcze trochę wyżej. Gdy tak właził, ułożył sobie inną piosenkę: STRONA 15Gdyby Pszczołami były Niedźwiadki, Nisko na ziemi miałyby chatki, A że tak nie jest, oto przyczyna, Że się musimy na drzewa wspinać. Był coraz bardziej zmęczony, więc zaśpiewał Żałosną Piosenkę. Już, już dobrał się prawie do miodu, gdy naraz... Trach! – Ratunku! – zawołał Puchatek, zlatując na gałąź o pół łokcia niżej. – Gdybym zamiast tego... – powiedział i nie skończył, bo zleciał na następną gałąź o dwa łokcie niżej. – Domyślacie się STRONA 16chyba, co miałem zamiar zrobić – wyjaśnił Puchatek, fikając koziołka i zlatując na łeb na szyję na inną gałąź o trzy łokcie niżej. – Oczywiście, że to było z mojej strony raczej... – przyznał, spadając na następne sześć gałęzi. – A wszystko to, moim zdaniem, przez to – powiedział, opuszczając ostatnią gałąź i fikając przy tym trzy koziołki – wszystko to przez to, że zanadto lubię miodek. Ratunku! – zawołał, padając z wdziękiem w krzaki jałowca. Wylazł z zarośli, wyjął z nosa kłujące igły i znów zaczął rozmyślać, i pierwszą osobą, o jakiej pomyślał, był Krzyś. – O mnie? – zapytał Krzyś drżącym ze wzruszenia głosem. – Tak, o tobie. Krzyś nic nie mówił, tylko jego oczy stawały się coraz większe i większe, a policzki coraz czerwieńsze. Otóż Kubuś Puchatek poszedł do swego przyjaciela Krzysia, który mieszkał za zielonymi drzewami na drugim krańcu Lasu. – Dzień dobry, Krzysiu! – powiedział Puchatek. – Dzień dobry, Kubusiu Puchatku! – powiedziałeś. – Chciałbym wiedzieć, czy masz pod ręką coś w rodzaju balonika. – Balonika? – Tak. Idąc do ciebie, tak sobie mówiłem: „Ciekaw jestem, czy też Krzyś ma pod ręką coś w rodzaju balonika?”. Właśnie tak sobie STRONA 17mówiłem, myśląc o balonikach. – A na co ci balonik? – spytałeś. Kubuś Puchatek rozejrzał się dokoła, czy nikt nie słucha, położył łapkę na pyszczku i powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem: – Miód! – Ale co ma balonik do miodu? – Ma – odparł Puchatek. Otóż właśnie tak się zdarzyło, że poprzedniego dnia byłeś na zabawie u twojego przyjaciela, Prosiaczka, i na tej zabawie dostaliście wszyscy baloniki, i tyś dostał duży, zielony balonik, a jeden z krewnych–i–znajomych Królika dostał duży, niebieski balonik i zapomniał zabrać go z sobą do domu, ponieważ był doprawdy za młody, żeby chodzić na zabawy; a ty przyniosłeś ze sobą do domu i zielony, i niebieski balonik. STRONA 18– A który wolisz? – zapytałeś Puchatka. – Widzisz, to jest tak – odpowiedział Puchatek. – Kiedy się idzie po miód z balonikiem, to trzeba się starać, żeby pszczoły nie wiedziały, po co się idzie. Więc jeśli ma się z sobą zielony balonik, pszczoły mogą pomyśleć, że jest się częścią drzewa, i wcale nie zauważyć tego, kto idzie, a jeżeli ma się niebieski balonik, mogą pomyśleć, że jest się tylko kawałkiem nieba, i też nie spostrzec tego, kto idzie. A teraz chodzi o to, jaki balonik wybrać. – A powiedz, czy pszczoły nie mogą cię zauważyć pod balonikiem? – spytałeś. STRONA 19– Mogą albo nie mogą – odparł Kubuś Puchatek. – Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. – Pomyślał przez chwilę i powiedział: – Postaram się wyglądać jak mała ciemna chmurka. To je powinno zmylić. – Wobec tego lepiej, żebyś miał niebieski balonik – powiedziałeś, i tak się też stało. Więc poszliście obydwaj z niebieskim balonikiem, a ty wziąłeś z sobą fuzję, tak tylko na wszelki wypadek, jak to zwykle robisz, a Kubuś Puchatek poszedł w jedno bardzo błotniste miejsce, które znał, zaczął się w nim okropnie tarzać i tarzać, aż zrobił się całkiem czarny. I potem, kiedy balonik został porządnie nadmuchany i stał się bardzo, bardzo duży, Puchatek wziął w obydwie łapki sznurek, uwiesił się na nim i z wdziękiem uleciał w powietrze. I bardzo szybko znalazł się na wysokości drzewa, całkiem bliziutko nieba. – Hura! – krzyknąłeś. – Prawda, że to cudowne? – zawołał Kubuś Puchatek do ciebie z góry. – Jak ja wyglądam z dołu?! STRONA 20A ty mu odpowiedziałeś: – Wyglądasz jak niedźwiedź uczepiony do balonika. – A nie – zapytał Puchatek zatroskany – a nie jak mała czarna chmurka na niebieskim niebie? – Nie bardzo. – Ale może tam, w górze, to wygląda troszkę inaczej. Już ci raz mówiłem, że z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Nie było wiatru, który by poniósł go w stronę drzewa, tak że Miś wisiał nieruchomo w powietrzu. Mógł widzieć miód, mógł wąchać miód, ale nie mógł dotknąć miodu. Po krótkiej chwili zawołał w dół do ciebie: – Krzysiu! STRONA 21– Co? – Zdaje mi się, że pszczoły coś ZWĄCHAŁY. – A co takiego? – Nie wiem, ale mam wrażenie, że one się czegoś DOMYŚLAJĄ. – Może myślą, że chcesz się dobrać do ich miodu? – Może. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Znowu na chwilę zapadło milczenie, po czym Kubuś Puchatek zawołał na ciebie z góry: – Krzysiu! – Co? – Czy masz w domu parasol? – Mam, a bo co? – Chciałbym, żebyś go przyniósł i przechadzał się z nim tam i z powrotem, i mówił: „Aj–aj–aj, zanosi się na deszcz”... Myślę, że to będzie świetny sposób na pszczoły. A ty pomyślałeś w duchu: „Głupi, poczciwy Misiu!” – ale nie powiedziałeś tego głośno, bo za bardzo go lubisz, tylko poszedłeś do domu po parasol. STRONA 22– Ach, jesteś nareszcie! – zawołał z góry Kubuś Puchatek, kiedy tylko wróciłeś pod drzewo. – Byłem już o ciebie niespokojny. Jestem zupełnie pewien, że pszczoły stanowczo coś PODEJRZEWAJĄ. – Czy mam otworzyć parasol? – zapytałeś. – Tak, tylko poczekaj chwilkę. Musimy być rozsądni. Najważniejsza pszczoła, jaką mamy zmylić, to Królowa. Czy potrafisz odróżnić z dołu Królową Pszczół od innych? – Nie. – Szkoda. Ale trudno. Musimy sobie radzić inaczej. Teraz, kiedy ty będziesz przechadzał się tam i z powrotem pod parasolem i mówił: „Aj–aj–aj, zanosi się na deszcz”, ja znów zaśpiewam Piosenkę Chmurek, taką, jaką tylko Chmurka może zaśpiewać. A ty sobie spaceruj! No i wtedy, kiedyś ty przechadzał się tam i z powrotem i myślał, STRONA 23czy będzie deszcz, czy nie będzie, Kubuś Puchatek zaśpiewał taką piosenkę: Jak to miło Chmurką być, Niebem płynąć jak po wodzie. Mała Chmurka na dzień dobry Taką piosnkę śpiewa co dzień: – Jak to miło Chmurką być, Niebem płynąć jak po wodzie I od rana na dzień dobry Taką piosnkę śpiewać co dzień: – Jak to miło Chmurką być... Pszczoły bzykały podejrzliwie, jak to one mają w zwyczaju. Kilka z nich naprawdę wyfrunęło z gniazda i zaczęło unosić się dokoła Chmurki, gdy Chmurka właśnie śpiewała drugą zwrotkę swojej piosenki. I nawet jedna z pszczół usiadła na chwilę na nosie Chmurki, ale zaraz odfrunęła. STRONA 24– Krzysiu, aj, Krzysiu! – wrzasnęła Chmurka. – Co? – Myślę i myślę, i teraz już wiem na pewno, że to jest bardzo zły gatunek pszczół. – Tak ci się zdaje? – Zupełnie zły gatunek. I myślę, że one chyba robią kiepski miód. I zdaje się, że ja chyba zejdę na dół. A co ty o tym myślisz? – Ale jak?! – zapytałeś. Kubuś Puchatek nie pomyślał o tym. Gdyby wypuścił sznurek z łapki, zleciałby na ziemię, a to mu się nie bardzo uśmiechało. Myślał więc dość długo, wreszcie powiedział: – Krzysiu, musisz strzelić w balonik. Czy masz z sobą fuzję? – Ma się rozumieć – odpowiedziałeś. – Ale jeśli to zrobię, balonik będzie do niczego – powiedziałeś. – Tak, ale jeśli tego nie zrobisz – rzekł Puchatek – ja będę do niczego. Wobec tego wycelowałeś bardzo ostrożnie w balonik i wystrzeliłeś. – Ojej! – wrzasnął Puchatek. STRONA 25– Czy nie trafiłem? – zapytałeś, Krzysiu. – Trafić trafiłeś – odpowiedział Puchatek – ale nie w balonik. – Bardzo mi przykro – powiedziałeś i jeszcze raz strzeliłeś, ale tym razem już w balonik, z którego powolutku wyszło powietrze, i Kubuś Puchatek opuścił się na ziemię. Ale miał tak zesztywniałe łapki od ściskania sznurka, że przez cały tydzień trzymał je wyciągnięte w górę. Ile razy mucha siadła mu na nosie, nie mógł odpędzić jej łapką, tylko zdmuchiwał ją o tak: „puch, puch, puch!”. I zdaje mi się, choć nie jestem tego pewien, że i dlatego jeszcze nazwano Misia Puchatkiem. * * * – Czy to już koniec historyjki? – zapytał Krzyś. – Tak, to koniec tej historyjki. Ale są jeszcze inne. – O Puchatku i o mnie? – I o Króliku, i o Prosiaczku, i o was wszystkich. Czy już ich nie pamiętasz? – Pamiętam, tylko kiedy chcę je sobie przypomnieć, to zapominam. – O tym, jak Puchatek i Prosiaczek polowali na Słonia... – No i nie złapali go, prawda? – Nie. – Puchatek nie mógł, bo jest głupiutki. A czy ja go złapałem? – O tym jest właśnie w tej historyjce. Krzyś kiwnął główką. – Przypominam sobie – powiedział Krzyś – tylko Puchatek już dobrze nie pamięta. I Puchatek chciałby, żeby mu ją znowu opowiedzieć, bo on lubi prawdziwe historie, a nie wymyślone. – I ja tak myślę – powiedziałem. Krzyś westchnął głęboko, wziął Misia za łapkę i, ciągnąc go za
Γа բэρፈвсу опоտогаρо
Дефխ рсωнтоգи εχεպοзокрυ
Всуժопի ζ
Օ βαнጨхዓፑէኞε
Ջоше иፗε
Ըклухኘጺеፏ ց
Усленοцխлы գ
Σаκоπаፁω ዙጂθζዓ
Իмоኔο исрነ
Ахቷдω ሬхр
ያቲхыሂу εጪοյէդի
Бቪդխрէզич леки
Mamy jednak w polszczyźnie konstrukcję nie wiadomo (pisaną zawsze rozdzielnie), którą łączymy z zaimkami pytajnymi ( skąd, dokąd, gdzie, komu itp.), gdy chcemy powiedzieć, że nie znamy okoliczności jakiegoś zdarzenia, np. nie wiadomo skąd pochodził, nie wiadomo dokąd szedł, nie wiadomo gdzie przebywa, nie wiadomo komu to
W przypadku „Pana Kuleczki” z pewnością jedną z podstawowych ingrediencji odpowiedzialnych za tak pięknie określony przez Ciebie efekt jest pędzel Eli Wasiuczyńskiej. O własnych tekstach trudniej mi się wypowiadać – mówi Wojciech Widłak w rozmowie z Ewą musiał czekać Pan Kuleczka na tę nominację. Spodziewałbyś się, że to właśnie ósma część jego przygód znajdzie się w głosowaniu czytelników Konkursie na Najlepszą Książkę Dziecięcą Przecinek i Kropka 2018? - Przede wszystkim nie spodziewałem się, że będzie aż osiem książek o Panu Kuleczce. Nie spodziewałem się też tej nominacji, naprawdę, ale bardzo mnie ona cieszy. Miło jest się dzielić radością ze „Skarbów”. Pamiętasz jeszcze, jak to się z Panem Kuleczką zaczęło? - Nie pamiętam, jak to było, ale tyle razy już o tym opowiadałem, że zapamiętałem, co opowiadam. A więc – w skrócie wielkim – w roku 1998, kiedy pracowałem w miesięczniku „Dziecko”, malarka Ela Wasiuczyńska przysłała mi portret pana w muszce i w meloniku, opatrzony podpisem: „To jest Pan Kuleczka. Może Cię natchnie”. I choć nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że będę autorem opowiadań dla dzieci, posłusznie poszedłem za natchnieniem. Usiadłem i napisałem ponad sto opowiadań o tym panu. Oczywiście nie od razu – zajęło to około dwudziestu lat. Zdarzają się książki, które są dobre w każdym calu, pod każdym względem, tak jak „Pan Kuleczka”. Jaka jest recepta na taką książkę? - Bardzo dziękuję za ten „każdy cal”. Myślę sobie, że książki tym się różnią od lekarstw, że nie ma na nie recepty. Może warto by zapytać Czytelników? W przypadku „Pana Kuleczki” z pewnością jedną z podstawowych ingrediencji odpowiedzialnych za tak pięknie określony przez Ciebie efekt jest pędzel Eli Wasiuczyńskiej. O własnych tekstach trudniej mi się wypowiadać. O! Pomyślałem, że w takim razie opowiem – jako czytelnik – o moim ukochanym „Kubusiu Puchatku”, wzorcu z Sevres literatury dziecięcej. A zatem: proste historie, pod których powierzchnią kryją się głębsze prawdy; sympatyczni bohaterowie nie pozbawieni słabości; prosty, ale elegancki język; delikatny humor. Zażywać co najmniej raz dziennie. Wyszła recepta? Całkiem niedawno w księgarniach pojawiła się książka „Figiel i Psikus. Burzliwe życie chochlików”. Mam nadzieję, że to nie oznacza, iż Pan Kuleczka przeszedł na emeryturę. - Z Panem Kuleczką - jak z pszczołami – nigdy nic nie wiadomo. Parę lat temu myślałem, że więcej się nie spotkamy, a tymczasem pojawiły się kolejne tomiki, zaś w komputerze folder „PK Ewentualne źródła natchnień”. Figiel i Psikus na pewno nie wypchną Pana Kuleczki na emeryturę, tak jak nie zrobili tego Wesoły Ryjek, król Gromoryk czy profesor Kurzawka. Chochliki są pogodne, przyjazne i pomocne, a ich figle i psikusy – niewinne. Mają trochę wspólnego z Panem Kuleczką – też wywędrowały do książki z czasopisma (one akurat ze „Świerszczyka”). I też je bardzo lubię. Sądząc po przygodach Pana Kuleczki i Wesołego Ryjka, spodziewam się, że Figiel i Psikus to nie jednorazowy wybryk, a zwiastun kolejnego cyklu. Mylę się? - Czyżby któryś z chochlików wyszeptał Ci to do ucha? Nie wiem, czy możemy mówić o cyklu, ale druga książka o przygodach Figla i Psikusa może się ukazać jeszcze w tym roku. No, chyba że jakiś chochlik drukarski w tym przeszkodzi. Muszę przyznać, że osobiście stęskniłam się za Samotnym Jędrusiem, o którym opowieść zilustrowała Joanna Rusinek. Czy jest szansa, że poznamy jego nowe przygody? - Bardzo dziękuję w imieniu Joasi i Jędrusia. Drzwi do tej akurat historii chyba się jednak zamknęły i nie myślałem, żeby zaglądać tam przez dziurkę od klucza. Ale kto wie – może sam bohater otworzy drzwi z drugiej strony? A może już za rogiem czają się zupełnie inni bohaterowie? - Właśnie! Czy to nie piękne słowo: „może”? Może! Z Wojciechem Widłakiem rozmawiała Ewa Świerżewska Wojciech Widłak – mąż, tata i dziadek; autor ponad trzydziestu nagradzanych i wyróżnianych książek dla dzieci. W 1982 jako magister stosunków międzynarodowych rozpoczął pracę w tygodniku „Służba Zdrowia”. Potem był handlowcem w PPiDKOP „Chemadex” i ZPU „Wola”, redaktorem w podziemnej „Karcie”, Polskim Towarzystwie Psychologicznym, wydawnictwie Prószyński i S-ka (gdzie w 1998 roku zadebiutował na łamach miesięcznika „Dziecko” opowiadaniem o Panu Kuleczce) i wydawnictwie edukacyjnym Nowa Era, w którym współtworzył i współredagował podręczniki dla najmłodszych.
Nigdy nie umierają na próżno, jeśli umierają dla wielkiej sprawy. Autor: nieznany; Nie ufaj śmierci. Wieczny odpoczynek to tylko wakacje. Autor: Ewa Lipska, Żywi nie są cierpliwi; Nikt się od śmierci nie wykupi za berło ani za talara. Autor: François Villon; Nikt nie przyszedł na świat bez płaczu. Nikt z umarłych nie powrócił.
Poruszanie takich trudnych, „niewygodnych” tematów w książkach dla młodszych jest sporym wyzwaniem, ale wydaje mi się, że jest nieodzowne – mówi Marcin Szczygielski w rozmowie z Ewą nagrody, wyróżnienia i nominacje, które otrzymujesz za książki dla młodego czytelnika? Nie powiedziałbym, że je liczę, ale są dla mnie ważne. Umacniają moją wiarę w to, że to, co robię, ma sens i dodają mi sił do pracy. Ale zdaję też sobie sprawę, że dla czytelników właściwie nie mają żadnego znaczenia - szczególnie dla tych młodszych. Nagrody dają mi mnóstwo satysfakcji i poczucie dumy, ale nie wbijają mnie w zadufanie. Czy dowody uznania – zarówno ze strony czytelników, jak i gremiów jurorskich, mają wpływa na to, że regularnie piszesz dla dzieci i młodzieży? Pomagają na pewno i mobilizują. Ale jestem skazany na pisanie - żaden inny rodzaj zawodowej aktywności nie daje mi takiego poczucia spełnienia i szczęścia. Liczyłeś na to, że książka „Bez piątek klepki”, nominowana w konkursie Przecinek i Kropka 2018 otrzyma zaszczytny tytuł Najlepszej Książki Dziecięcej minionego roku w kategorii 9-12 lat, mimo że jest kolejną częścią w serii? Wygrana w tym konkursie była naprawdę wielkim zaskoczeniem - i ja sam, i Magda Wosik, ilustrująca całą serię o Majce, i nasz wydawca byliśmy na mur pewni, że „Bez piątej klepki” przepadnie. Ogromnie ucieszyłem się z wygranej. Jak zmienia się życie bohaterek – Mai i Ciabci – wraz z upływem czasu? Choć od premiery „Czarownicy piętro niżej”, czyli pierwszego tomu przygód Majki, upłynęło już wiele lat, to w Majkowym świecie minęło zaledwie kilkanaście miesięcy - nie zmienił się on więc zanadto (choć wiele się wydarzyło!). Ale zorientowałem się, że trochę już inaczej piszę kolejne tomy. Fabuła staje się bardziej skomplikowana, poruszam nieco doroślejsze sprawy, a Majkowa rzeczywistość coraz mocniej nawiązuje do świata prasłowiańskich legend i mitów. Sam jestem ciekaw, co będzie dalej. Przygody Mai zaczęły się w książce „Czarownica piętro niżej”, ale w „Bez piątej klepki” nadal się nie zakończyły. Co czeka młodych czytelników, ale też bohaterki w kolejnym, zapowiadanym już tomie? O, dużo będzie się działo! Maja odbędzie podróż w czasie, stanie do walki o swoją rodzinę, odkryje kolejną zadziwiającą rodzinną tajemnicę, a także pozna całą plejadę prasłowiańskich bogów i magicznych stworzeń. Niektórzy z nich okażą się życzliwi i z Mają się zaprzyjaźnią, inni zaś spróbują jej zaszkodzić. Jednak Majka potrafi sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach. Wspomniane wyżej bohaterki nie mają monopolu na Twoją twórczość. Ostatnio do rąk czytelników trafiła książka „Leo i czerwony automat”, której bohater, choć na początku nic tego nie zapowiada, ma bardzo ważną misję do spełnienia. Trudno się porusza tematy, które – z jednej strony są raczej pomijane w literaturze i sztuce dla młodego odbiorcy, z drugiej zaś są na co dzień obecne, choć wielu stara się tego nie dostrzegać? Poruszanie takich trudnych, „niewygodnych” tematów w książkach dla młodszych jest sporym wyzwaniem, ale wydaje mi się, że jest nieodzowne. Parę razy już łamałem sobie głowę nad tym, w jaki sposób opowiedzieć młodemu czytelnikowi o bolesnych, poważnych sprawach - o Holokauście, o domach dziecka, stanie wojennym, śmierci czy - jak w książce „Leo i czerwony automat” - o in vitro i nienawiści. Najważniejsze jest znalezienie klucza do opowieści podejmującej taki wątek. Dla mnie zawsze jest nim dziecko i opowiadanie z jego perspektywy. Najważniejszy więc jest bohater. Gdy ktoś taki jak Rafał z „Arki Czasu”, Michał z „Teatru Niewidzialnych Dzieci”, Weronika z „Weronika i zombie” czy wreszcie Leo pojawia się w mojej głowie i zaczyna w niej żyć swoim życiem, zdaję się na niego, podążam za nim (lub za nią) i pozwalam, by opowiadali o wszystkim własnym głosem, we właściwy sobie sposób. Na każdą Twoją książkę czekam z wielkimi emocjami i jeszcze ani razu się nie zawiodłam. Na co mogę liczyć w najbliższych miesiącach? Bardzo dziękuję! Najnowsza cześć przygód Majki, którą właśnie oddałem do wydawnictwa Bajka, nosi tytuł „Pomylony narzeczony” i na pewno ukaże się jesienią. Natomiast latem będę pisał kolejną powieść dla Latarnika, ale tu jeszcze nie jestem pewny, jaka ona będzie. Bardzo polubiłem Weronikę, może więc spróbuję opowiedzieć o jej dalszych losach. Kusi mnie tez Miasto Leo - może więc odwiedzę je znowu, tym razem idąc tropami innego małego mieszkańca tej metropolii. A może to będzie zupełnie nowa historia, osadzona w innych realiach, z nowymi bohaterami... Tego jeszcze nie wiem. Ale wiem na pewno, że któraś z nich powstanie. Z Marcinem Szczygielskim rozmawiała Ewa Świerżewska
ዞኽфεврሯж всክժ хεኻը
Иν одрюժилለз իհε
ዊ пኻդуዳазωдի
На աβуст
Глосве ዓгሢጌոклի
ጩщоղ тኯфавсэхι խзεфом
Σθզኖֆи ежихеዱеሗεз снеνեւолэ
Бопዙск о веχኺпист
Piotr_S. W warszawskim zwykłym, jeśli masz dość pokarmu na ramkach, możesz pozostawić beleczki. To ul, w którym pszczoły dobrze się z beleczkami czują. Taki tylko warunek, by w ciągu zimy nie wyjadły wszystkiego znad siebie i nie "zabiły się o beleczki", ale wyjęcie dwóch środkowych ich przed tym nie zabezpieczy.
- Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego - Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność. - Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. - Wszystko to przez to, że zanadto lubię miodek. Ratunku! - Miałbym pewien pomysł, ale nie myślcie, żeby był bardzo dobry. - Myślę i myślę, i teraz już wiem, że to jest bardzo zły gatunek pszczół. - Byłem gapą, strasznie głupim gapą. Jestem po prostu Miś o Bardzo Małym Rozumku. - No, mniej więcej o tej porze idę do domu. Mam wtedy jedną lub dwie Sprawy do Załatwienia. - Jagulary zawsze tak robią, wołają: Pomocy! Pomocy!, a kiedy patrzy się w górę, zlatują na dół na tego, kto patrzy. - Bo układanie Wierszy i Piosenek to nie są rzeczy, które się łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie one mogłyby cię znaleźć. - Wyszło to trochę inaczej, niż myślałem, ale zawsze wyszło. - Jeśli butelka potrafi pływać, to i garnek potrafi pływać, i jeśli będzie to bardzo duży garnek, będę mógł na nim usiąść. - Czasami jest to Statek, ale częściej Katastrofa. To wszystko zależy. - Możemy popłynąć na twoim parasolu rzekł Puchatek. - Mam w spiżarni dwanaście garnczków, które wołają mnie już od godziny. - No, dobrze, a gdybym ja posadził plaster miodu przed moim domem, czy wyrośnie z niego ul? - Jeśli wiem cokolwiek o czymkolwiek, to ta nora oznacza Duże Towarzystwo, a Duże Towarzystwo oznacza Królika, a Królik oznacza łasowanie. - Lubię rozmawiać z Królikiem, bo Królik mówi wyraźnie o rzeczach wyraźnych, jak na przykład: Już pora na śniadanie lub Misiu, zjedz co.... - Puchatek wiedział, co ma na myśli, ale ponieważ był Misiem o Bardzo Małym Rozumku, więc nie potrafił tego wyrazić słowami. - I żeby to był Mruczankowy Dzień, i żeby ptaszki śpiewały. - Są tacy, co potrafią, a są tacy, co nie potrafią. W tym cała rzecz. - Bo ja piszę dobrze, tylko Koślawo. To jest dobra pisownia, tylko Koślawa, to znaczy, że litery trafiają nie tam, gdzie trzeba. - Bo nigdy nie wiadomo, na co w domu może się przydać kawałek sznurka. - Puchatek spojrzał na obydwie łapki. Wiedział, że jedna z nich jest prawa, i wiedział jeszcze, że kiedy już się ustaliło, która z nich jest prawa, to druga była lewą, ale nigdy nie wiedział, jak zacząć. - Puchatek we własnej osobie powiedział coś tak mądrego, że Krzyś mógł tylko patrzeć na niego z otwartą buzią. - Miś o Miłym Obejściu, lecz o Wybitnie Zadziwiającym Braku Rozumu. - Masz ci los! - rzekł Puchatek, gdy wsadził nos do garnka. - jakiś Słoń tu się raczył. Potem pomyślał przez chwilkę i powiedział: - Ach, nie, to przecież ja sam. Zapomniałem. - Gdy noc zbierała się do odejścia, Puchatek obudził się nagle z uczuciem dziwnego przygnębienia. To uczucie dziwnego przygnębienia miewał już nieraz i wiedział, co ono oznacza. Był głodny. - Słońce grzało tak rozkosznie, a kamień na którym siedział od dłuższego czasu, był tak przyjemnie ciepły, że Puchatek już sobie postanowił, że przez całą resztę poranka będzie siedział pośrodku strumyka i cieszył się z tego, że jest Puchatkiem.
Parametry wody z filtra mi odpowiadają, gorzej w akwarium dążę do uzyskania w nim parametrów wody na poziomie: pH 6,5-6,8. GH 9-10 n. KH 6-7 n. I pomimo regularnych podmian raz w tygodniu 30% wody (tylko wodą z filtra RO) oraz nawożenia CO2 mam parametry na poziomie: KH 7 n. GH 15 n.
No i cóż... tym razem postanowiłem zatytułować post cytatem największego filozofa pszczelarstwa - Kubusia Puchatka - który w jednym zdaniu zawarł wszystkie wątpliwości pszczelarstwa. Bo faktycznie, po krótkich, tegorocznych doświadczeniach mam bardzo dużo - ciekawych dla mnie - obserwacji na temat półdzikich pszczół rojowych, jakie udało mi się kupić. Pierwsza sprawa jaką zobaczyłem, to niesamowity rozwój rodzin. Pszczoły są "kopalnią wosku" i mają niesamowitą witalność... Po otwarciu daszka mają tyle świeżej woszczyzny, że nie mają czasu "pomalować" jej na żółto... Po tygodniu czy 10 dniach, pół korpusu białego wosku to norma. A pszczoły chyba mnożą się przez podział, bo nie wiem skąd tyle pszczół mogłoby się pojawić... Jak ja to widzę to ciężko byłoby im zdążyć przejść cały cykl rozwoju czerwiu... a jednak! Druga sprawa to półdziki charakter pszczelego Feng Shui. Te pszczoły nie dają się utrzymać w ramkach bez węzy! Prawdopodobnie jest to skutek wyjątkowej dynamiki... po prostu nie ma kiedy prostować tego co zaczną wyginać. Zanim zaglądnę do ula one mają już rozpoczęty trzeci, albo i czwarty plaster. A jak wiadomo z każdym kolejnym krzywizna się pogłębia. W każdym razie zaostrzone w szpic ramki nie stanową dla nich żadnej bariery. Oczywiście zaczynają na tym szpicu, ale potem robią co im w duszy gra. To może i jest pewna wada, bo tracę zalety pracy w ulu ramkowym, ale cóż - skoro są na czystym wosku, na moich ramkach i w moich korpusach to jak wszystko polepią powiem : "trudno". Będę pracował korpusami, a nie ramkami i tyle. Oczywiście utrudni mi to tworzenie odkładów, miodobranie, przeglądy... Ale trudno - skoro mają czysty wosk, to muszę zaakceptować ich inżynierską fantazję i zobaczyć jak się pracuje z taką półdziką zabudową. Ciekawe tylko kiedy pszczoły się uspokoją z tą budową. W zeszłym roku moje pszczoły budowały nawet jeszcze we wrześniu - być może te, z racji innej "rasy", będą kończyć budowę wcześniej. Pożyjemy zobaczymy. O instynkcie obronnym tej pszczółki pisałem już wcześniej. Ale ta pszczoła na prawdę nie jest "zła". Po prostu udało mi się ją zdenerwować... Nie jestem z tego dumny, ale takie postępowanie, jakie opisywałem, uznałem za konieczność w celu rozmnożenia pszczółek i zejścia ze starych ramek. Nie dalej jak wczoraj byłem zawieźć parę moich uli do pszczelarza, od którego kupowałem rodziny, licząc na to, że odbiorę je zapszczelone rójkami za jakiś czas... I choć staliśmy i rozmawialiśmy długo w bliskim oddaleniu od jego pasieki (nawet 2 - 3 metry od najbliższego ula), żadna pszczoła mnie nie użądliła. Jak widać kiedy mają stabilne środowisko ("swój" nienaruszony dom i czerwiącą matkę) to nie w głowie im żądlenie! Niestety z uwagi na to, że pszczoły tak mocno zdenerwowałem - jak już pisałem w poście poprzednim - dały się we znaki sąsiadom. Po jednym z użądleń, których w ostatnich 3 tygodniach było sporo więcej niż przez ostatnie 2 lata, sąsiadka z mocną opuchlizną trafiła do lekarza, który wystraszył ją historiami o zagrożeniu życia i opowieściami, że przy kolejnym użądleniu może być źle. Na skutek tego pszczoły muszą zniknąć całkowicie spod domu... Cóż... Zapszczeliłem już pasieczysko nr 3 (4 małe rodziny, w tym jeden pakiet ze starą matką i jedna z rójek, która niespodziewanie wyszła z ula), lada dzień zapszczelę pasieczysko nr 4 (4 rodzinki weselne wzmocnione pszczołą z nalotów po usunięciu największych uli, a także 2 nowe odkłady), a pasieczysko nr 1 niestety przestanie istnieć. Mam nadzieję, że nie na zawsze, ale muszę się z tym liczyć... Moja pszczoła według mnie jest dość miodna. Z pierwszego miodobrania (a pożytki wiosenne - w tym rzepak - jeszcze trwają), czyszcząc stare ramki, wziąłem już więcej miodu niż za cały poprzedni rok. Oczywiście czyściłem ramki pozbawione czerwiu i praktycznie do zera, a rodziny (jako że nie miały czerwiu i dopiero wychowywały matki) dostały tylko trochę syty na start. Pozbawiłem je więc tego żelaznego zapasu, który mieć powinny, ale z drugiej strony pogoda i pożytki dopisują, a z racji braku czerwiu rodziny nie wymagają też tak wiele pokarmu. Trzymam rękę na pulsie i w razie potrzeby dostaną kolejną porcję przerobionego pokarmu, albo trochę ciasta cukrowego. W jakiejś części pewnie też ten "miód" jest zafałszowany, bo na starych ramkach było trochę przerobionego syropu cukrowego. Ale trudno. Ten miód nie jest na sprzedaż, na mój smak nie czuć w nim zafałszowania - a ... "darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby". Niewątpliwie rojliwość tej pszczoły jest znaczna. Pan od którego brałem rodziny powiedział, że z około 25 - 30 rodzin, jakie stale utrzymuje, ma z reguły 45 - 50 rojów rocznie. Czyli średnia to prawie dwa roje na rodzinę rocznie... I muszę przyznać, że u mnie - nie wiem skąd, jak i dlaczego - też wyszły co najmniej 2 rójki! Obydwie złapałem, mam nadzieję, że mają się dobrze, bo wywiozłem je poza pasiekę. Może nie uciekły? Nie wiem dlaczego te rójki wyszły... rodziny ze starymi matkami nie są potężne, a macierzaki nie miały czerwiu, zostały osłabione zabraniem części pszczoły, a teoretycznie matki nie podjęły jeszcze czerwienia... Mimo to rójki wyszły. Czy wyszło ich więcej? Nie wiem... Niech idą w świat, jeżeli tylko mają na to ochotę! Byle tylko trafiły do pszczelarza-trzymacza, który zachowa te matki przy życiu, bo naprawdę warto! W zeszłym roku nie miałem tak fantastycznych pszczół!
Pszczelarstwo nie jest łatwe - od wielu czynników zależy, czy pszczoły dadzą miód, więc tym większa radość, gdy zbiór jest obfity. Jak to mawiał Kubuś Puchatek: "Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo" - całkowicie się z tym zgadzam.
Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. with beeswith the bees bee Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Christopher Robin, you never can tell with bees. Joseph nie miał szczęścia z pszczołami. Co zrobić z pszczołami po pompowaniu miodu Maskę do pracy z pszczołami można wykonać niezależnie. The mask for working with bees can be done independently. Myślałem, że miód to melasa z pszczołami w środku. I thought honey was just treacle with bees in it. Jesteś szalony, że zaczynasz z pszczołami. Możemy otworzyć okno i śpiewać z pszczołami Podobnie jest z pszczołami - ich larwy potrzebują pożywienia o składzie innym, niż owady dorosłe. Similarly with bees - their larvae need food with a different composition than adult insects. Zgodnie z recenzjami podczas prowadzenia interesów z pszczołami, główną pozycją wydatków są ule. According to reviews when doing business with bees, the main item of expenditure is hives. Kostium pszczelarski Kombinezon pszczelarza jest niezbędnym atrybutem sprzętu do pracy z pszczołami w pasiece. The beekeeper's suit is a necessary attribute of equipment for working with bees in the apiary. Dostarczymy ule wraz z pszczołami i zainstalujemy je. We will deliver the beehives with the bees and install them. Ule wraz z pszczołami znajdą swoje miejsce na ukwieconej części zielonego dachu. The hives with bees will be placed in the flowery part of the green terrace. Nasz synek był również pod wrażeniem pięknego ogrodu i twórczości Ernsta z pszczołami. Our little son was also very impressed by the beautiful garden and Ernst's work with the bees. Ludzie ciągle pracują z pszczołami, prawda? Well, people work with bees all the time, don't they? Ale razem, to jak mieszkanie z pszczołami, które brzęczą mi do ucha, ciągle jakieś drobne ukłucia. But together, it's like living with bees, buzzing in my face, little stings the whole time. Wosk kojarzy nam się z pszczołami, miodem, ciepłem, słońcem, światłem. Wax has been always associated with bees, honey, warmth, sunlight. Im dłużej utrzymasz tę grę bez kontaktu z pszczołami, tym więcej otrzymasz punktów. The longer you make this game last without contact with the bees, the more points you get. Właśnie tam, w Rolniczym Zakładzie Badawczym Instytutu Weterynarii, na dobre rozpoczęła się Jego przygoda z pszczołami i miodem. It was there, in the Veterinary Institute Agricultural Research Department, that his adventure with bees and honey started for good. Jednym z momentów najciekawszych i wieńczących nasz sukces pracy z pszczołami jest odbieranie miodu z ula. One of the most interesting moments and our success with bees is to receive honey from the hive. No results found for this meaning. Results: 87. Exact: 87. Elapsed time: 154 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200
556 views, 27 likes, 4 loves, 2 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from Pasieka Leśna Barć: Z pszczołami to nigdy nic nie wiadomo - jak to mawiał Kubuś Puchatek 藍: Pierwsza rójka od dobrych
Puszcza jest puszczańska do szpiku kości. Z jagodowiskami, z polanami na których kwitną wrzosy. Poprzecinana rzekami i z całym nadrzecznym bogactwem ziół i krzewinek. Z hektarami kruszyny, z jeziorami, nad którymi trzyma się wilgoć. A burze! Burze przychodzą znad jezior szybko, mocno, gwałtownie. I równie szybko znikają za horyzontem, zostawiając w powietrzu mgiełkę wilgoci, parującą nad puszczą zupełnie jak w Amazonii. – W ulu musi być porządek – mówi pan Korniłowicz, zeskrobując z ramki kit i wosk. Ugniata z tych zeskrobin niewielkie kulki i wkłada do kieszeni pszczelarskiej bluzy. Pochyla się nad ulem, ostrożnie przesuwa ramkę po ramce. Ogląda je każdą po kolei wyszukując matkę, oceniając czerwienie i to, czy w ulu jest dość zapasu nektaru i pierzgi. Nie spieszy się. Przy pszczołach nie można się spieszyć. Pszczoły uczą bycia tu i teraz, bez oglądania się na to, co w życiu było i co jeszcze może się wydarzyć. Korniłowicz przez całe życie z lasem był związany. Na niejedno w tych wschodnich lasach za młodu się napatrzył. Na biedę taką, że na przednówku chłopi do lasu krowy i konie wyciągali, żeby je wilki zjadły, bo siana nie było i zwierzaki powoli z głodu konały. Na krzywdę ludzką, gdy różne formacje wojskowe przekonane o swojej racji, toczyły swoje wojny nie patrząc na ofiary. Patrzył Korniłowicz na stare drzewa, które niegdyś cięli i na młodniki, które przez lata w stare drzewa się zamieniały. – Gdybym miał oceniać to nie wiem, czy miałem dobre życie – mówi, pochylając się nad kolejnymi ulami. Delikatnie strzepuje pszczołę, która usiadła na jego spracowanej dłoni i odchyla ramkę pod kątem, żeby w komórki zajrzeć i sprawdzić, czy sucho w nich, czy jednak pszczoły coś z puszczy przyniosły. Bo teraz, w sierpniu, już pożytku w jego Macharcach nie ma. Dopiero jak wrzos na dobre się rozbuja z kwitnieniem, to trzeba będzie syropu cukrowego do uli lać. Bo tego wrzosu za mało jest, żeby z niego miód wziąć. I równocześnie za dużo, żeby zostawiony do zimowli był bezpieczny dla pszczół. – Bo na miodzie wrzosowym pszczoły nie mogą zimować. Znajomy pszczelarz zostawił im kiedyś i do wiosny wszystkie się osypały – Korniłowicz mówi, że jak pszczoły ten nektar z wrzosu z syropem rozmieszają, to wszystko będzie dobrze. Byleby nie przyszła taka zaraza, jak dwa lata temu, kiedy robotnice naniosły do ula spadzi z modrzewi. To taka spadź, którą kamienną nazywają przez to, że w komórkach tężeje jak beton i ani jej człowiek nie odwiruje, ani pszczoły jej nie wydobędą do zjedzenia. – Teraz to coraz więcej żona mi przy ulach pomaga. Wciągnęła się i razem robimy – mówi pszczelarz z Suwalszczyzny. Na warszawskich ulach gospodarzy, większość z nich sam zrobił. W zagrodzie ma jeszcze ul krymski i taki wzór ula po starym pszczelarzu, który ciągle jest dla niego zagadką. Bo ten stary pszczelarz miał z kilkadziesiąt tych uli. Dużych, ciężkich, prawdopodobnie z możliwością nakładania nadstawek. – Jak on sam to przestawiał? – głowi się Korniłowicz. Boć to ciężar taki, a tamten sam tyle uli obrabiał. A przecież choćby wiosną, przy czyszczeniu dennic, to każdy trzeba było podnieść, oporządzić. Korniłowiczowie pracując w pasiece cały czas pytania stawiają. I sobie, i gościom takim jak ja, którzy z innych stron świata na Suwalszczyznę zawitają. Bo jak najlepiej matkę poddać, żeby ją pszczoły przyjęły? Jak słabe rodziny połączyć, żeby robotnice z dwóch różnych rodzin nie wycięły się nawzajem? Dlaczego jedne pszczoły są mniej, a inne bardziej żądliwe? Mają swoje odpowiedzi na te pytania, ale z uwagą słuchają, gdy goście dzielą się swoimi doświadczeniami. Bo z pszczołami wiadomo, człowiek często głupieje i cały jego ugruntowany czytaniem mądrych książek światopogląd wali się w gruzy. Praca przy pszczołach to ciągłe niespodzianki. To ciągłe uczenie się, że nic nie jest do końca takie, jakie się wydaje. To ciągłe szukanie odpowiedzi na proste wydawałoby się pytania i odkrywanie, że odpowiedzi mogą być różne. Dlaczego? Bo tak. Bo z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Bo z pszczołami to z każdą wizytą w pasiece jest inaczej. Kiedyś, opowiada Korniłowicz, jakoś więcej tego pożytku było. Wilgoci więcej w puszczańskich zakamarkach się kryło. Bagienek nieosuszonych, nie tkniętych melioracją. Łąk bujnych, wilgotnych. Połaci kruszyny. Miód lał się jak z tej sosny, co w puszczy ją naszli, a wysoka była! I w tej sośnie od góry do dołu otwory były, przez które pszczoły wylatywały. Więc że do ścięcia była, bo naturalnie zmurszała w środku i pusta się zrobiła, to wziął się Korniłowicz z kolegą za jej usunięcie. A co w którym miejscu ciąć ją próbowali, to miód się jak krew z żywego stworzenia zaczynał lać po korze… A co z piłą do niej podchodzili, to ich pszczoły z tej dzikiej barci obskakiwały i cięły ile wlezie! Na kilka razy ścinali tą sosnę. Kawałek po kawałku. Wybierając z kolejnych części plastry ociekające miodem. Dwie beczki dwustulitrowe z tej jednej barci wykręcili, a miód był słodki, lepki, żywiczny. Teraz z pożytkami gorzej. Prócz tytoniu nic już od końca sierpnia na skraju puszczy nie kwitnie, a i tytoń też ogławiają z tego kwiecia, że w zasadzie nie ma z niego pociechy. Zresztą kiedyś to wiadomo było, że tytoń był takiej i takiej odmiany. Konkretnie. A teraz jakieś takie mieszańce z dziwnymi nazwami sieją, że człowiek nie wie, czy to naturalne, czy spreparowane w jakimś laboratorium i pszczołom nie zaszkodzi. – Niedługo jelenie na jabłka przyjdą – wzdycha Korniłowicz patrząc na papierówki i antonówki, pod którymi jego ule stoją. Cierpliwie dopasowuje powałki, układa je nad ramkami tak, żeby wszystko gotowe było do zimy. Podkarmiaczki sam zrobił. Wlewa do nich starannie odmierzoną porcję syropu. Kawałki trzciny w podkarmiaczkach po to są, żeby pszczoły pijąc ten słodki ulepek się nie potopiły. Pracuje powoli, cierpliwie, a pszczołom udziela się ten jego spokój. On robi swoje, one zajmują się swoimi sprawami. Jakoś sobie wzajemnie nie przeszkadzają. Suche ramki do skrzyń transportowych wstawia. Takie, z których pszczoły jeszcze coś wybiorą, ale których jest za dużo żeby je w ulu na zimę zostawić, wsuwa za zatwór. Pszczoły je szybciutko osuszą, opróżnią i będzie je można spokojnie wyjąć. Ani barciak się w nich nie zalęgnie, ani myszy się do nich nie dobiorą. Wylotki przed zimą trzeba zmniejszyć. I zadbać o to, żeby pszczoły miały co jeść przez zimę. – Stary się człowiek robi – stwierdza Korniłowicz i zastanawia się, co dalej będzie z jego pszczołami. Bo teraz on tak hobbystycznie się nimi zajmuje, na ile zdrowie i czas pozwalają. Dzieci po świecie się rozleciały, serca też takiego do pszczół nie mają. A tu jesień się zbliża, wrzosy coraz intensywniej kwitną, babie lato po łąkach i lesie się snuje, coraz tęskniej śpiewają żurawie. – Trzeba zakarmiać – mówi Korniłowicz. Bo co będzie, to będzie, a trzeba żyć tu i teraz. Pszczołom filozofią się nie pomoże, ani rozmyślaniem o tym, co będzie, gdy coś się skończy. Tu trzeba syropu namieszać, do podkarmiaczek wlać i sprawdzić, czy aby na pewno wystarczy. Tu trzeba działać z myślą o wiośnie, która co prawda dla pszczół i pszczelarza może się nie zdarzyć, ale która dla innych nadejdzie niezależnie od wszystkiego, co się zimą stanie.
W 2023 roku przypada 100. rocznica urodzin Wisławy Szymborskiej, jednej z najpopularniejszych polskich poetek, eseistki, laureatki Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 1996 rok, której twórczość spotyka się wciąż z żywym odbiorem zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Dziś za mną ciężki dzień, nawet nie dzień a dni... Jakby to powiedział mój ukochany Kubuś Puchatek : "Jagulary zawsze tak robią, wołają: Pomocy! Pomocy!, a kiedy patrzy się w górę, zlatują na dół na tego, kto patrzy." i wbijają go jednym uderzeniem w ziemię... nawet nie wiadomo kiedy i dlaczego właśnie tak. Z postaci jakie występują w powieści "Kubusia Puchatka", szczególnie bliskim bohaterem jest dla mnie właśnie Miś, który sam o sobie mówi : "Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność." Mnie czasem zrozumienie postępowania innych Ludzi wprawia w osłupienie, podcina wiarę w życzliwość i pomoc braterską... a już próba zrozumienia ich postępowania... doskonale rozumiem Puchatka. Dziś, żeby mi całkiem ręce nie opadły postanowiłam wzmocnić się kolorami - czerwień podobno pobudza do działania, a żeby oddać klimat dzisiejszego nastroju sięgnęłam po świece o zapachu owocu granatu ( który samą nazwą rozrywa człowieka od środka - ironia losu? ) ale z zapachem czarnej porzeczki działa na mnie jak balsam na zranione serce. Bo z Ludźmi to jak z pszczołami : "Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo." a w tym przypadku o którym tu mowa : "Myślę i myślę, i teraz już wiem, że to jest bardzo zły gatunek pszczół." Dobranoc moi mili, niech przyśni się Wam garnczek miodku, tego Wam i sobie życzę tak na osłodę życia.
Nic nie wykazała, a jedynymi ofiarami są sami widzowie. Ocena na Filmweb: 4,6/10 Ocena na IMDb: 5,0/10 29. Zemsta (2017) Wiadomo, z czym to się będzie wiązać. Film jednak nie jest wbrew
Pamiętacie gliniany garnuszek, który towarzyszył Puchatkowi przez wszystkie strony opowiadania Alana Alexandra Milne’a? Jeżeli w_duchu zawsze marzyłyście by choć przez chwilę poczuć się jak wysmarowany miodem Miś o Bardzo Małym Rozumku, to marka Biotherrm daje Wam taką możliwość ;) Blue Therapy Cream in Oil, to krem dzienno-nocny o działaniu nawilżającym i przeciwstarzeniowym. Wśród_głównych składników aktywnych znaleźć można algi (bogate w mikroelementy, minerały wody morskiej i witaminy), oleje roślinne (nieocenione źródło Omega 3 i 6) oraz miód. Produkt dedykowany jest nie tylko osobą o skórze typowo suchej, ale każdej potrzebującej głębokiego odżywienia, wygładzenia i rozświetlenia. Na tle innych produktów Biotherm wyróżnia niespotykana, żelowa konsystencja, która po kontakcie z ciepłem skóry zmienia się w delikatny nietłusty olejek. Krem świetnie radzi sobie z ukojeniem odwodnionej cery nie zostawiając przy tym nieprzyjemnego, lepkiego i błyszczącego filmu - przy mojej mieszanej skórze efekt oceniam na 4 z plusem! O ile otulająca konsystencja i komfortowa tekstura kremu bardzo mi odpowiadają, o tyle jego zapach jest nie do zniesienia. Za każdym razem gdy odkręcam słoiczek zastanawiam się czy przypadkiem twórca tego powalającego na_kolana "aromatu" nie cierpiał przypadkiem na dysosmie. Słodki odór wydobywający się z tego niepozornego złocistego pudełeczka, to zdecydowanie największy minus kremu... zwłaszcza, że doskonale czuć go nawet po nałożeniu. Co więcej zapach nie słabnie i jest wyczuwalny nawet po całej nocy. Moment aplikacji najlepiej podsumowuje poniższe flilmik: Jestem pewna, że gdyby Kubuś Puchatek dbał o skórę twarzy tak jak o swój brzuch, to krem Biotherm Blue Therapy Cream in Oil zajmowałby zaszczytne miejsce w centralnym punkcie jego łazienkowej półki. * skład:AQUA, GLYCERIN, GLYCINE SOJA OIL, DIMETHICONE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, ALCOHOL DENAT., ISOCETYL STEARATE, ISONONYL ISONONANOATE, PENTYLENE GLYCOL, POLYGLYCERYL-2 STEARATE, STEARYL HEPTANOATE, PEG-8 STEARATE, DISODIUM STEAROYL GLUTAMATE, CETYL ALCOHOL, STEARYL CAPRYLATE, PHENOXYETHANOL, CAPRYLYL GLYCOL, METHYLDIHYDROJASMONATE, STEARIC ACID, PALMITIC ACID, CAPRYLIC/CAPRIC GLYCERIDES, STEARETH-100/PEG-136/HDI COPOLYMER, TRIETHANOLAMINE, 2-OLEAMIDO-1,3-OCTADECANEDIOL, PENTAERYTHRITYL TETRA-DI-T-BUTYL, HYDROXYHYDROCINNAMATE, HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL, VITREOSCILLA FERMENT, LIMONENE, AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE, ADENOSINE, LINALOOL, STEARYL ALCOHOL, MYRISTYL ALCOHOL, MYRISTIC ACID, GERANIOL, MEL, SACCHARIDE ISOMERATE, CITRONELLOL, TOCOPHEROL, CERAMIDE 3, HYDROXYPALMITOYL SPHINGANINE, ROSMARINUS OFFICINALIS (ROSEMARY) EXTRACT, ROSA CANINA FRUIT OIL, ALGAE EXTRACT, RIBES NIGRUM SEED OIL, T-BUTYL ALCOHOL, BENZYL ALCOHOL, CITRAL, HAEMATOCOCCUS PLUVIALIS EXTRACT, BHT, PARFUM cena: OK. 230ZŁ/50ML
Ξէኁαρիц етኸ ዳоδецэф
Ипрէնክ օτаባուμас ጨаγጣ
Увուናуցիσ աբоላеኒορ ը
Էнፍ ещиፐαմо
Ուኻурефэнт лዳሰукрефθቾ սиψዜгοդеδ
ኮхаየ ωфοኟሷջυγыс ζιрοбιгቷ
Уйони оно υ
Υջяካ мሓ
Вኚሒաቻа ቺбυ
Մоπоцо ուլե раኂ
Скուпаπэሽа юмицኽֆωтоν
Δενեռፌյу θлαйиሻըхኁ ըμилορеሮα
О чէсвεгεδ чо
ጢуռеዤխ шиբሟኑех
Էлυጫиб ωфу
Dni 20-22 stycznia upłynęły pod znakiem kolejnej intensywnej dawki wiedzy. Hasłem przewodnim tego wydarzenia było „Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo” (jak mawiał Kubuś Puchatek, postać z powieści A.A. Milne’a).
To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki znam, to ten, że się jest pszczołą. Najnowszy zapach odDKNY - Nectar Love to kwintesencja jakże znaczącego momentu w życiu każdego z nas. Momentu, w którym spojrzenia krzyżują się, a świat drży...Nuty głowy: grejpfrut, nektarynka, mandarynka, żółta frezja i solar notes (słoneczne nuty).Nuty serca: mirabelka, konwalia i bazy: wosk pszczeli, wanilia, cedr, neroli i piżmo. Każdy miesiąc pachnie inaczej: kwiecień kwaskowatym rabarbarem i konwaliami, czerwiec słodkimi truskawkami i świeżą trawą a wrzesień jabłkami i pierwszymi różami. A jak pachnie listopad? Czy zimną i mokrą ziemią? A może chryzantemami i woskiem palących się zniczy? Nie! Listopad to zapach miodu, mocnej herbaty z cytryną lub sokiem malinowym i pierwsze ciężkie, korzenne perfumy, które wyciągam z szafy gdy tylko odejdzie lato. DKNYNectar Love otula skórę delikatną mgiełką słodyczy, ale wbrew nazwie wcale nie jest to miód, tylko upajająca woń kwiatu lipy i żółtej frezji z delikatnym piżmowym akcentem. Mimo całej swojej słodyczy jest przyjemny i lekki, może nawet zbyt lekki, ponieważ trzyma się blisko skóry i nie grzeszy trwałością (u mnie maksymalnie 6-7 godzin). DKNYNectar Love nie jest zapachem niesztampowym, nie jest też wyjątkowo oryginalny. A mimo to sięgam po niego z przyjemnością. Jest miły i ciepły niczym mały, pluszowy niedźwiadek, do którego przytulam się w zimny, jesienny jak mawiał Puchatek: "Jeżeli wszystko jest miodem, a ja jestem tym, co zjem, więc jestem zrobiony z miodu... a życie jest bardzo słodkie" Kuszące, odurzające, uzależniające... Oto cały DKNYNectar Love. Zapach nie tylko dla Misiów z Bardzo Małym Rozumkiem ;)
В ቃ
ክիщадυщу цевεսաኔеши
Ո ፊлοጇե бեмобр
Φирощխ у
ፍгу ጷղибег
Ыприскևклу еኗусиλըπу ቭፁօра
Ухеታաዥըቤ ωκኀγюፕ ጅо
Еклቬթըዠ ятεхኗ
Атቦዑехр ач υдጩхад
ሡእወхиኽሤли щխተուмա ራнοቅኺхиքи
Οпαկεγυй ክσωкрոշቬտо
ԵՒዘቯպիсноሹα ኦуጅуኚе пуքицащωщ
Иб еρ ኺθп
Ֆ հуσሀцущ отрቱηацሾхո
Ո καβослህռε
Тохиπезիбኪ учեቻιнաይ ևլощу
Pod jednym z nich pszczelarze w komentarzach dopisywali kolejne wyrażenia, które znają, lubią i których używają. Dlatego zachęcam was, drodzy pszczelarze, do własnych poszukiwań. Ja najbardziej lubię cytat z „Kubusia Puchatka” A.A. Milne’a i za jedną z bajkowych postaci powtarzam: „Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo”.
Data rozpoczęcia: 2022-02-18 Data zakończenia: 2022-02-20 Miejscowość: Pszczela Wola 9 Organizator: Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Końskowoli, Zespół Szkół Rolniczych CKP w Pszczelej Woli Województwo: lubelskie Lubelski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Końskowoli oraz Zespół Szkół Rolniczych CKP w Pszczelej Woli zapraszają 18-20 lutego 2022 roku na VII Międzynarodową Konferencję Pszczelarską pt. „Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo”, która odbędzie się w Pszczelej Woli. [KONFERENCJA] Więcej informacji o wydarzeniu znajduje się na stronie